Nawigacja

Teatrzyk "Ale heca"

Światłość w ciemności świeci - jasełka

 

Tym razem do moich rąk trafiła książka wydawnictwa Baśniowej Kapeli zawierająca dwa scenariusze. Pierwszy z nich „Zanim rozbłyśnie światłość” według autora z przeznaczeniem na adwent, drugi jasełkowy „Światłość w ciemności świeci”. Przyznaję, że byłam zachwycona, a zarazem zaskoczona treściami obu scenariuszy. Nie miałam pojęcia z którego zrezygnować, co wybrać. A najbardziej żal mi było pastorałek, które były przepiękne. Cóż, musiałam podjęć decyzję - zrealizuję dwa scenariusze łącząc je umiejętnie i tworząc jedno spójne przedstawienie. Nie miałam wątpliwości. Tak zrobię.

Byłam pewna, że nawiązanie do Starego Testamentu, Arki Przymierza i czasów oczekiwania wprowadzi widza w wyjątkowo podniosły nastrój, a będąc świadkiem Zwiastowania poczuje on obecność Ducha św. Tak, widziałam to wszystko jak na dłoni - dzieci-pokolenia, ubrane na czarno i snujące się błędnie po scenie, światła lampionów symbolizujące nadejście Zbawiciela, Anioła obwieszczającego Maryi dobrą nowinę, Elżbietę radośnie witającą swoją przyjaciółkę, płacz Dziecięcia leżącego w stajence i świętego Franciszka pochłoniętego opowiadaniem zwierzętom o Bożym Narodzeniu. Do tego anioły w bieli z lśniącymi włosami, śpiewające Maleńkiemu cudowne, pachnące świeżością pastorałki. Słuchałam ich kilkakrotnie. Mogłam to robić w nieskończoność. Jakież są piękne! Z pewnością pomogą widzowi przeżyć kolejny raz cudowne i wzruszające narodziny Maleńkiej Miłości.

Mam w ręce scenariusz, ścieżkę dźwiękową, teksty i podkłady pastorałek, wizję całości przedstawienia. Pozostała mi już tylko realizacja. A więc do dzieła!

           Ponieważ zdecydowałam się na realizację obu scenariuszy na raz, zatem pracę rozpoczęłam od umiejętnego ich połączenia. W tym celu musiałam zmienić nieco kolejność wydarzeń. Zdecydowałam, że pierwszą scenę odegrają owieczki pasące się na łące. To właśnie od nich św. Franciszek usłyszy o czasach, w których ludzie wyczekiwali na przyjście Zbawiciela i dowie się o szczegółach zwiastowania i narodzenia Jezusa.

Przystąpiłam do podziału ról. Niestety bardzo szybko napotkałam na wysokie schody. Otóż okazało się, że aby zrealizować dwa scenariusze na raz, muszę mieć olbrzymią liczbę dzieci. Zaczęłam główkować w jaki sposób ograniczyć liczbę aktorów tak, aby przedstawienie nie zubożało. I udało się! Wpadłam na pomysł, aby chórek aniołów wcielił się również w role POKOLEŃ. No tak, tylko jak zrobić żeby w ciągu kilku sekund czarne postacie stały się śnieżnobiałymi aniołami?  Potrzebowałam czarnych lekkich ubrań, które można by szybko narzucić na białe sukienki i równie szybko je z siebie zrzucić. Idealnie nadawałyby się do tego czarne peleryny z kapturami, aby zakryły aniołom ich lśniące peruki i białe sukienki. Cóż, pozostało mi udanie się do sklepu po odpowiedni materiał i rozpoczęcie szycia. Byłam w komfortowej sytuacji, ponieważ potrafiłam samodzielnie uszyć to co wymyśliłam, chociaż przypuszczam, że gdybym poprosiła o pomoc rodziców nie pozostawiliby mnie z tym samej. Peleryny wyszły dokładnie tak, jak je sobie wyobrażałam – lekkie, zakrywające biel sukienek i łatwe do zrzucenia. Zresztą zobaczcie sami.

     

Jak zapewne zauważyliście pokolenia trzymają w rękach świece. W scenariuszu była propozycja, aby wykorzystać do tego celu lampiony, jednak zdecydowanie lepszy efekt dawały płomienie świec, na które mogłam sobie pozwolić ze względu na wiek dzieci (kl.V i VI).

Jak tylko uporałam się z pelerynami sen z powiek zaczęły spędzać mi przebrania zwierząt, a dokładnie owieczek, kózki i wołu. Chciałam ich tak przebrać, aby widz nie musiał się domyślać co to za zwierzę. W wyobraźni widziałam dla nich stroje, ale trzeba było to jeszcze urzeczywistnić. Zaczęłam wędrówkę po sklepach w poszukiwaniu odpowiednich materiałów. Znalazłam wszystko czego potrzebowałam. Przystąpiłam do szycia. Przyznam, że nie było to już takie proste jak szycie peleryn. Oj, ileż ja się przy tym natrudziłam. Ale efekt był znakomity! Dzieci w przebraniach wyglądały naprawdę imponująco. Zresztą po naszych występach wielu podejrzewało, że stroje pochodziły z wypożyczalni. Serce się radowało. A oto one:

Owca, wół i kózka prowadzą dialog na temat narodzin w ubogiej stajence Jezusa. 

To wydarzenie w żaden sposób nie może im się pomieścić w głowie.

 

W tym samym czasie trwały przygotowania i próby do pierwszego występu. Najwięcej czasu poświęciłam na ćwiczenia pastorałek, które tak bardzo mnie zachwycały. Okazało się, że nie są one tak łatwe do opanowania jak te z roku ubiegłego. Szczególnie „Tajemnica”, w którą wplecione zostały dialogi zwierząt, wymagała bardzo wielu ćwiczeń. Był nawet moment, kiedy myślałam, że perfekcyjne wyćwiczenie tej pastorałki jest niemożliwe. Dzieci jednak nie poddawały się i z uporem ćwiczyły, by idealnie zgrać się z muzyką i zdążyć z dialogami. W dużej mierze pomogły im w tym płyty z pastorałkami, które wcześniej zakupiły. Jakież to szczęście, że mogły słuchać ich w domu i śpiewać w każdej wolnej chwili. Ćwiczenia czynią mistrza i tak też było w tym przypadku. W rezultacie wszystkie pastorałki pięknie wybrzmiały.

Nasz pierwszy występ miał się odbyć w szkole przed uczniami i nauczycielami. Traktowałam go raczej jako generalną próbę przed naprawdę ważnym występem, który czekał nas za kilka dni. Moi aktorzy krępowali się nieco swoich starszych i młodszych kolegów, ale mimo wszystko stanęli na wysokości zadania. Jasełka były wzruszające, a długie i głośne brawa uczniów wskazywały na to, że się bardzo podobały. Chcieli aby były bisy, przynajmniej jakiejś pastorałki. Wszystko poszło według planu. Byłam zadowolona wiedząc, że mogę spać spokojnie.

Niedzielny występ, który miał być przed mieszkańcami naszej wsi i okolic, dedykowany został chorej koleżance Kasi, a dochód przeznaczony został na jej dalszą rehabilitację. Przygotowując scenografię zużyłam 30 arkuszy szarego papieru, który posłużył mi do zrobienia szopki. Tym razem była to grota. Wyglądała imponująco. Z tyłu na podłodze umieściłam czerwoną lampkę, aby oddawała głębię pomieszczenia.

Tego dnia sala wypełniła się po brzegi. Publiczność mająca w pamięci ubiegłoroczne jasełka była ciekawa co tym razem pokażemy. Światła zgasły, by po chwili jednym strumieniem oświetlić postać narratora. Z głośników popłynęły pierwsze jego słowa: „Odkąd Syn Boży przyszedł na świat…” Zaczęło się.

Przebywający w Greccio Franciszek wędrował przez las, gdzie napotkał pasące się stadko owiec. Przysiadł przy nich i zaczął z nimi rozmawiać o narodzeniu Bożego Syna. Zwierzęta przerwały mu opowieść zapewniając go, że wiedzą na ten temat o wiele więcej. I zaczynają opowiadać to, czego dowiedzieli się od swoich przodków.

 

„Ziemia pogrążała się w ciemnościach. Dzień stawał się coraz krótszy. Ludzie oczekiwali Zbawiciela…” – tak opowiadała jedna z owiec.

 Mali aktorzy przenieśli publiczność w czasy, gdy na świecie panowała ciemność, a ludzie zapatrzeni w niebo oczekiwali na przyjście Zbawiciela. W blasku świec można było zobaczyć Anioła Gabriela zwiastującego Maryi tę niezwykle ważną wiadomość, iż została wybrana na Matkę Syna Bożego.

 

„Oto poczniesz i porodzisz syna, któremu nadasz imię Jezus.Będzie on wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego” – mówił anioł.

Kiedy zwierzęta opowiadały o Pańskim narodzeniu Franciszek z radością słuchał niezwykłej historii. Jego serce wypełniało uwielbienie, a wzruszenie wyciskało łzy. Zaraz też udał się do pobliskiej jaskini, aby w niej zbudować szopkę i przybliżyć wszystkim ludziom historię narodzenia Syna Bożego.

Kiedy szopka była gotowa rozległo się głośne śpiewanie aniołów: 

„Narodził się nam Pan, światłość jaśnieje! Narodził się nam Pan, ciemność truchleje!”

 

W tej samej chwili rozległ się głośny płacz Dziecięcia i szopka zaczęła „żyć”. Wszystkie postacie w szopce i zwierzęta zaczęły się poruszać. Święty Franciszek w zachwycie przyklęknął przed stajenką i pogrążył się w modlitwie.

 

 O Jezusie pamiętali również pasterze.

 

Pokłon Bożej Dziecinie złożyły również dzieci ze szkoły, które pytały Franciszka czy Jezus jest Bogiem, czy człowiekiem.

 

Scena finałowa, w której dzieci śpiewają pieśń „Uzdrawiaj” prosząc małego Jezusa  o zdrowie dla chorej Kasi.

 

To był dla wszystkich niezapomniany, wypełniony łzami wzruszenia wieczór. Wystawione jasełka stały się jedną wielką wspólną modlitwą złożoną u stóp narodzonego Jezusa. Modlitwą o zdrowie dla Kasi. Dzieci podarowały swojej koleżance wszystko to co najcenniejsze. Słowami piosenki Pana Adama Szafrańca  głośno prosiły Boga:

„Gdy choruję uzdrawiaj mnie,

przed niemocą osłaniaj chroń.

Gdzie mam szukać pomocy, gdzie?

Znów ku Tobie wyciągam dłoń.

Wiem, że jesteś blisko,

Kochasz mnie bez granic.

Zrobisz dla mnie wszystko,

Co dobre jest.”

 

 

Tego wieczoru franciszkańskie jasełka dostarczyły nam wszystkim tylu emocji, że powinnam w tym miejscu zakończyć swoją opowieść. Nie mogę jednak przemilczeć naszego kolejnego występu, który miał miejsce w Kościele św. Maksymiliana Marii Kolbego w Nowej Hucie. Był to XIV Małopolski Przegląd Kolęd i Jasełek "Bóg się rodzi..." Mimo gorących oklasków i wielu ciepłych słów, które usłyszeliśmy od krakowskiej publiczności w roku ubiegłym po występie „Tak! On jest Królem”, nie spodziewaliśmy się tak gorącego przyjęcia naszych kolejnych jasełek. Oto kilka fotek z tego występu:

 

Święty Franciszek rozmawia z napotkanymi owieczkami.

 

Pastuszkowie wyruszają do stajenki.

 

Maryja z czułością okrywa swojego Syna pieluszką.

 

Zwierzęta, mimo tego, że nie potrafiły zrozumieć dlaczego Syn Boży przyszedł

na  świat w ich stajence a nie w pałacu, nawet na chwilę Go nie opuszczały.

 

 

A to już scena finałowa. Występ zakończyliśmy przebojową pastorałką z roku ubiegłego

pt. ”Tak! On jest Królem”.

 Piękne pastorałki i znakomicie dobrana ścieżka dźwiękowa sprawiły, że kolejny raz występ dzieci stał się pięknym spektaklem teatralnym, który porwał  i zachwycił krakowską publiczność. Najbardziej cieszyło mnie to, że dostrzeżona została postać św. Franciszka. Zapewne każdy z widzów zapamiętał tę postać i będzie wiedział, kto był prekursorem szopki.

Przygoda z kolejnym scenariuszem Baśniowej Kapeli dobiegła końca. Wszystkie trudności, które napotkałam na swej drodze w czasie realizacji tego scenariusza - teraz z perspektywy czasu - wydają mi się śmieszne i jakże maleńkie. Szkoda, że czas występów  już się skończył. Te jasełka z pewnością na długo będą we mnie żyły. I będę za nimi tęskniła. Już tęsknię.

Czekam na kolejne nowości Baśniowej Kapeli wiedząc, że się nie zawiodę  i będę z ich materiałów na pewno zadowolona. Dzięki nim nauczyłam się, że im więcej czasu poświęcę dzieciom tym czerpię z tego większą radość i satysfakcję. Czuję się spełniona jako nauczyciel, a to przecież najważniejsze.

 

  

Aktualności

Kontakt

  • Szkoła Podstawowa im. Marii Konopnickiej
    Racławice 329
    32-049 Przeginia



  • 12 2586050
    spraclawice@spraclawice.com.pl

Galeria zdjęć